Dzisiaj broniłam mieszkańców naszego ogrodu przed myśliwymi. Mam zdjęcia więc jak zgram to całą sytuacje opiszę. Ale nie ujdzie to Panom myśliwym na sucho, bo nigdzie tego polowania zbiorowego nie ogłosili.
Ula u mnie też giganteusy nie powiązane jeszcze, i sporo róż jeszcze nie przyciętych, a dzisiaj biało, ale już się topi. Poszłam do ogrodu fotki zrobić, a zrobiłam inne i tylko nerwy mam nadszarpnięte. Efekt taki, że łupem padł jeden zając, ale bażanty obroniłam.
Fajnie, że Leoś przyzwyczaja się do Was i nie sprawia problemów, ale to oczywiste, że kto, jak kto, ale Ty wyprowadzisz go na "ludzi".
W ogrodzie, jak zawsze dużo do oglądania, pięknie.
Sytuacja z myśliwymi nieprzyjemna.